poniedziałek, 26 marca 2018

Obrączka maga Cienia

Cześć!

Czasami jest tak, że różne pasje się w pewnym momencie zderzają i wtedy następuje reakcja zwana potocznie "łoooo... to można połączyć!". Tym razem powodem powstania takiej reakcji była rozmowa moja jako gracza z moim ukochanym mistrzem gry o przyszłości mojej postaci itd. Reakcja "łooo..." nastąpiła nagle i niespodziewanie  (one jakiś tak mają) po stwierdzeniu, że magowie tego typu odróżniają się od innych na co dzień dzięki żelaznemu pierścieniowi ze znakiem kolegium i w ogóle. No to ja mogę zrobić! Nie pierścień a obrączkę i nie żelaza a koralików, ale pomysł się spodobał. 

Wykorzystałam dwa odcienie metalicznych Toho w rozmiarze 15. Są to metallic moss i nickel. Obrączka jest o tyle nietypowa, że na niej naszyta jest druga warstwa koralików tworząca wypukły wzór. 





Z racji, że strasznie ciężko dobrze uchwycić wzór i wypukłość, dorzucam zdjęcie na mojej zupełnie niewyjściowej dłoni. Przynajmniej widać na nim, że wzór jest wypukły.



Pozdrawiam, 

Wehlen.

poniedziałek, 19 marca 2018

Smok szczęścia

Cześć! 

Łaził za mną od lat. Jedna z przyczyn mojej absolutnej miłości do fantastyki i wieloletniej fascynacji smokami. Jak zaczęłam tworzyć biżuterię gdzieś mi się tłukł po głowie. W końcu postanowiłam działać i zabrałam się za projektowanie. Po dobrych dwóch tygodniach projekt był gotowy.  Zostało kupić koraliki i dłubać. Wiecie jak mało jest odcieni szarych koralików? W ogóle straszna bieda z kolorami w 15... Ale zdobyłam co było potrzebne. Potem realizacja się nieco przesunęła przez Babi Raj.

W końcu z radością zabrałam się z realizację marzenia. Ponad tydzień dłubania, spędzony nad stołem roboczym weekend i straszny ból pleców, ale było warto.  Przedstawiam Wam Falkora - mój wymarzony naszyjnik. 



Jest moją dumą i powodem do radości. Tym właśnie powinien być prywatny smok szczęścia. 😉

Pozdrawiam kolejowo,

Wehlen

wtorek, 13 marca 2018

Poimprezowo

Cześć!

W sobotę był Babi Raj. Czwarta już edycja. Powiem szczerze, że z każdą kolejną dopada me większe zniechęcenie. Nawet nie chodzi o to, że pojawia się niewiele osób. Bardziej chodzi, niestety, o nieprzemyślane decyzje organizatorów. Zdecydowanie na plus jest to, że mieliśmy przypisane stoły, po raz pierwszy. Wiec nie było zajmowania najlepszych miejsc na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy". Na minus ustawienie. Wylądowałam między dwiema osobami próbującymi się pozbyć starych ciuchów. Daleko od innych rzemieślników. 

Świetnym i niesamowitym w takich imprezach jest szansa spotkania z innymi twórcami. Odbyłam długą, serdeczną rozmowę z dwoma panami. Jeden pracuje z bursztynem, drugi ze skórą. Dowiedziałam się wiele na temat rodzajów skór i możliwościach ich wykorzystania. Porozmawialiśmy też o bursztynach, sutaszu, koralikach, łączeniu technik i klientach, którzy wolą zapłacić za logo. 

Żeby nie było, że tyko narzekam. Jak zapowiadałam, korzystam z tego, że teraz nigdzie mi się z tworzeniem nie spieszy, zabrałam się za spełnianie swoich marzeń. Zgadujecie co to? 😄


Niedługo wrzucę zdjęcie na dalszym etapie prac. 

Pozdrawiam cieplutko,

Wehlen


P.S. Ta książka jest bardzo ciekawym ujęciem historii kultury. I do tego nieźle napisanym! 


czwartek, 8 marca 2018

Kot niecnota

Cześć!

Wciąż jestem w ciągu szybkiego dorabiania rzeczy na sobotę. A tu jakiś kot, niecnota, przebiegł mi przez stół roboczy! Sami popatrzcie na ślady!



Dobra, już poważniej. Zastanawiałam się, jak małe kolczyki mogę zrobić z w miarę sensownym wzorem. To jest moja odpowiedź. Oczywiście są na sztyftach. A już skończone wyglądają tak:




Wszystkiego najlepszego wszystkim babeczkom, kobietom i samiczkom wszelkich gatunków! 

Udanego dnia wszystkim życzę! 

Wehlen


P.S. Tak, to kolejny post kolejowy. 😊

wtorek, 6 marca 2018

Miodowe agaty

Cześć!

Dziś wprowadzam nową jakość: posty powstające w drodze. Czyli kolejowe. Tak, właśnie jadę do pracy. Uznałam, że pisanie to dobry sposób na wykorzystanie czasu w drodze (kolejny obok książek i rysowania projektów).

Te agaty leżały w szufladzie długo czekając na swój czas. Sieczka jest prezentem od Małgosi  bloga Papierowy Jarmark (apka nie radzi sobie z eleganckim dodawaniem linków, więc będzie tak: http://papierowy-jarmark.blogspot.com/?m=1 ). Większy kamień wyhaczyłam w sklepie "indyjskim". Ogólnie agat to wdzięczny kamień do oprawy. Występują w takiej ilości barw i kształtów, że zawsze można coś znaleźć. A może po prostu mnie ciągnie do różnych odmian chalcedonu...

Przyznaję, że problem z tym wisiorem miałam straszny, bo nie mogłam go wyczuć. Ale uparłam się w końcu ruszyć te agaty. No i tak obszywałam go ostrożnie i niepewnie aż w końcu natchnienie przyszło i dalej poszło juz jakiś szybciej. Choć ze względu na kształt kamienia dodanie wykończenia było pewnym wyzwaniem. I tak oto powstał wisior, z którego jestem naprawdę dumna.


Jak się podoba? 

Trzymajcie się ciepło, bo pogoda zdradliwa! Udanego dnia! 

Wehlen

niedziela, 4 marca 2018

Kwiatulki

Cześć!

Wiem. Wsiąkłam. Winny tym razem wredny bakcyl, który zaatakował mi krtań i sprawił, że po powrocie z pracy od razu szłam spać. I przespałam prawie cały zeszły weekend...

No i zaczynam przez to nienawidzić siebie, że zgodziłam się na Babi Raj. Jestem w plecy z robotą. Zaczynam robić pod przymusem i presją czasu, co nie jest dobre. Nie spodziewajcie się więc nie wiadomo jakich cudów przez jakiś czas na blogu. Boje się, że dłubanie zacznie mnie odrzucać. 😢

Ale póki co kwiatulkowa obrączka. Jak mówiłam: bez cudów. 


Pozdrawiam, 

Wehlen.