piątek, 30 grudnia 2016

Podsumowanko?

Witajcie, ludkowie!

Dziś będzie dość długo i podsumowująco, ale postaram się Was nie zanudzić.

Jakoś mi tak wygodniej robić podsumowanie na koniec roku kalendarzowego a nie w okolicy rocznicy bloga. Więc... Może na początek co obiecałam sobie rok temu?
1. Posty zrobiły się częstsze. Można to nawet nazwać jakąś wariacką regularnością. Sukces ;-)
2. Wprowadzić epicki quest na etap haftu. No to mnie się wzięło i udało. Prawie pół ptaszyska jest, choć ostatnio nie haftuję i leży...
3. Miałam więcej plątać. Łał, no to jest... Na początku roku plątałam sporo, potem prowadziłam warsztaty i po nich długo nie mogłam patrzeć na sznurki. Choć życzono mi w chwilach złości, bym cudze dzieci uczyła, muszę powiedzieć, że uczenie dzieci jest spoko, praca z młodzieżą jest super, ale nauczanie dorosłych... Tego się nie życzy wrogowi nawet...
4. Nauczyć się jednej nowej techniki. Wyszło. Spróbowałam sił z quillingiem i jest fajny.
5. Więcej rysować. Hm... Szybko pomysł rysunku dziennie stał się zabójczo trudny w realizacji. Ale poczyniłam pewne postępy, na przykład pogodzenie się z kredkami po 20 letnim fochu. Chyba mogę sobie zaliczyć pół sukcesu? ;-)

No dobra, a co się zmieniło?
1. Wypełzłam do ludzi nieco bardziej. Straszne, ale chyba plus.
2. Pogodziłam się z szydełkiem. Tak całkiem i na dobre. To jest mocno plus.
3. Zdecydowanie poprawiła mi się kreska w szkicu (dowód: to powstało w 2015 a to w 2016). No i uwolniłam się od formatu a4, zaczęłam się bawić kompozycją. Sukces, jak nic sukces.
4. Zaczęłam bawić się kreską tworząc jakieś kolorowanki.
5. Pogodziłam się z kredkami Uczę się kaligrafii (ogólnie wychodzi, że w pewnym sensie uwolniłam swój rysunek. Jupi!)
6. Polubiłam się z sutaszem. Daje większe możliwości niż myślałam.
7. Zaczęłam projektować własne kaboszony. Bo ładne dostępne w sklepach zaczynają mi się kończyć. Fajna zabawa w sumie.
8. Zabrałam się za projektowanie własnych wzorów na szydełko. Też fajna zabawa. W sumie sporo projektów leży i czeka na realizację. Ale to pozwala mi łączyć inne moje pasje z rękodziełem, więc jest super :-D
9. Zrobiłam blogową rozdawajkę. To było dla mnie wyzwanie. Chyba poszło dobrze.
10. Zebrałam się w sobie i zaczęłam regularnie trenować. Siłownia. Chyba trochę ogarnęłam dietę. Chyba zaczynam robić ze sobą porządek. ;-)
11. Wróciliśmy z Niedźwiedziem moim do RPGowania! Serio, to chyba większy mój świr niż rękodzieło ^^'
12. Odpuściłam nieco. Już nie wmawiam sobie, że wszystko muszę robić idealnie. To ogromny plus.  
13. Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, nadałam imiona swoim demonom i wykańczam drani jednego po drugim.

W sumie ten rok był dobry. Tak teraz patrzę na te dwie listy i stwierdzam, że w sumie nawet super!

Plany na 2017? Hmmm...
1. Więcej rękodzieła! Serio. Odkryłam, że nawet szydełkowania mnie uspokaja. 
2. Pogodzić się z drutami. Z szydełkiem się udało, z haftem się udało, czas na kolejny koszmar dzieciństwa. ;-) (chyba dobrze, że moja mama tu nie zagląda)
3. Aniołki (wyjaśnię kawałek niżej, bo będzie to z pytaniem do Was)
4. Testy kolejnej techniki. Jakieś propozycje?
5. Lepsze rysunki. Tak, tym razem nie idę w ilość a jakość.
6. Nie poddawać się z siłownią i na poważnie ogarnąć dietę (niełatwe no). 
7. Niedobrze, że przestałam tańczyć, jak grupa się rozpadła. Przecież mogę ćwiczyć to w domu, żeby nie zardzewieć, prawda?
8. Wyjąć hula hop zza szafy i zacząć nim regularnie kręcić.
9. Więcej RPGów! :-D

Dotrwaliście?

No to dwie ostatnie rzeczy, które są w pewnej mierze prośbą do Was, kochani czytelnicy.
Już tłumaczę o co chodzi z tymi aniołkami. Postanowiłam, że przyszły rok będzie rokiem aniołków od spraw drobnych. Więc w sumie będzie ich sztuk 12, po jednym na miesiąc. Będą szydełkowe (zasadniczo) utrzymane w spójnym stylu. No wiecie... Anioł zagubionych w praniu skarpetek, anioł twórczego szału, anioł wiecznie ostrych ołówków... I tu prośba do Was. Rzucajcie pomysłami, czego jeszcze mogą być aniołki. Przy pierwszym ukończonym wrzucę pełną listę (jeśli powstanie, a wierzę że dzięki Wam tak).
Druga sprawa do Was. Miałam szczytny plan na te święta powysyłać kartki. Okazało się jednak, że zabrałam się za nie za późno. Możecie mi polecić jakieś całoroczne wyzwanie kartkowe? Przez rok, to może na spokojnie dam radę się z tym bez paniki ogarnąć a wyzwanie będzie dobrym motywatorem.

Pozostaje mi życzyć Wam wszystkim, żeby przyszły rok był lepszy od tego. By nigdy nie zabrakło Wam weny a plany uparcie dążyły do realizacji. No i oczywiście: WSZYSTKIEGO FANTASTYCZNEGO!
Wehlen

piątek, 23 grudnia 2016

Wszystkiego fantastycznego!

 Witajcie! 

Za oknem może pogoda nie pokazuje co to za pora roku i w ogóle, więc może zacznę od odrobinki klimatu. ;-)




Z okazji zbliżających się wielkimi krokami świąt Bożego Narodzenia chciałam Wam wszystkim życzyć zdrowia, uśmiechu, ciepła w sercu, Bożego błogosławieństwa, pokoju i wszystkiego co najlepsze.



Pozdrawiam Was wszystkich ciepło,
Wehlen

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Wyniki gwiazdorzenia

Hej,
mam nadzieję, że wybaczycie mi dzień poślizgu z wynikami rozdawnictwa, ale z czasem u mnie chwilowo krucho jeszcze bardziej niż zwykle. Teraz siedzę na tyłku tylko dlatego, że śpi na mnie naćpany środkami uspokajającymi Furkot.
Gwiazdorzenie odbywało się równolegle na blogu i na facebooku. Tam nie zgłosił się nikt, tu dwie osoby (jaj!). Nie będę więc losować standardowo karteluszków (przy dwóch to mało wydajna metoda). Rozstrzygnięcie więc niesie rzut kością. Więc rzucam k6, parzyste Małgosia X, nieparzyste Anita T. Na kolanach spotkało się to z reakcją "O, coś się turla, oj...".


Jak widać wyturlała się piątka, czyli poniższy zestaw wędruje do Anity T. Gratuluję. :-D


Jednakowoż postanowiłam podnieść nieco mój podupadły okołoświąteczny nastrój i pomyślałam, żeby obdarować i drugą chętną na ozdoby osobę zestawem, który był do wydania na facebooku (a strata tych co tam się nie zgłosili. ;-) ). Tak więc poniższy zestaw wędruje do Małgosi X. :-D


Dziewczynom dziękuję za udział. :-)

Pozdrawiam,
Wehlen

PS Nigdy nie myślałam, że środki uspokajające zamieniają kota z biednego chorego gamonia, który próbuje sobie wydrapać dziurę w głowie, w sierściucha o zachowaniach obsesyjno-kompulsywnych (nie wiem jak inaczej określić kwadrans spędzony na lizaniu uparcie jednego kosmyka sierści).

niedziela, 11 grudnia 2016

Wilkołaczy Gwiazdor!

Witajcie,

niedawno obiecałam coś miłego. Oto i jest. Wilkołak postanowił pobawić się w Gwiazdora! Tadam!



Żeby było całkiem jasno, do chętnego (szt. 1) powędruje taki oto zestaw ozdób choinkowych (choć na upartego śnieżynki można potraktować jako przydasie ;-) ).



Jak widać: bombka i cztery śnieżynki. Wszystko usztywnione i nie posiadające sznureczków do zawieszenia (z dwóch powodów: można użyć inaczej niż na choinkę, a jak kto chce powiesić, to sobie sam długość dyndadełka ustali). Czy są jakieś zasady? Taaaak... Trzeba się zgłosić w komentarzu pod tym postem. Kradzież i wystawnictwo banerka nieobowiązkowe, acz mile widziane. Przesyłka wyłącznie w granicach Polski. Czas macie do soboty. W niedzielę losowanie.
Bawcie się dobrze.

Ho, ho, ho
Wehlen

sobota, 10 grudnia 2016

Śnieżynki

Witajcie!

Mówiłam, że mnie ten metalizowany kordonek ugryzł w cztery litery i będę z nim walczyć. Po kilku zgrzytnięciach zębami (a potem dentysta mamrocze pod nosem patrząc na moje zęby), napadach słowotoku w bardzo nieprzedświątecznym języku i kilku rzutach przerwaną w połowie robótką do kosza, poskromiłam drania.
I to na poważnie i w czterech wariantach kolorystycznych. 
Na pierwszy ogień poszły śnieżynki. Tak nietypowo, bo kolorowo i metalicznie. Nie białe, bo coś ten uraz do koloru białego we mnie siedzi i wyjść nie chce, choć śnieżne zimy kocham miłością iście wilkołaczą (jak ktoś widział, jak psy szaleńczo reagują na śnieg, ten rozumie ;-) ).
Tak więc śnieżynki powstały w wersjach kolorystycznych czterech. Każda jest inna (bo w końcu nie ma dwóch identycznych, tak?).

Więc tak, są dwie niebieskie:



 Dwie złote:


Dwie buraczkowe? (serio, stałyśmy z babeczką w pasmanterii dłuższą chwilę i dyskutowałyśmy nad kolorem tej nici)


I dwie czerwone:


A na koniec zbiorówka zwana też zdjęciem rodzinnym:


Cała banda jest usztywniona. Klejem. O dziwo nie są sztywne na amen. Zrobione na różnych schematach znalezionych zarówno w internetach jak i starych gazetkach (jedno z moich dziwactw: zbierałam pisemka z choinkowymi ozdobami pałając silną awersją do robienia na szydełku).

Ja nie powinnam sama łazić do pasmanterii... Wlazłam po złoty, ewentualnie jeszcze srebrny kordonek, wylazłam ze złotym, buraczkowym i czerwonym... Byłby i srebrny, gdyby mieli na stanie. Czy taki stan już podlega leczeniu?

Wzięło mnie na ozdoby świąteczne, więc możecie się jeszcze kilku takich postów spodziewać.

Dobra, uciekam czynić sobotnio wieczorny odmózg (coś wyjątkowo mocno tym razem tego potrzebuję).

Pozdrawiam serdecznie, 
Wehlen

wtorek, 6 grudnia 2016

Błyskotka

Witajcie.

Ten wisiorek łaził za mną, od kiedy zobaczyłam coś w tym stylu przeglądając Pinteresta. Na tyle mocno za mną łaził, że aż zamówiłam koraliki, w rozmiarze którego normalnie nie używam i czarne perły (no bo jakich innych JA mogłam użyć? ;-) ). Tworzone peyotem, którego wciąż się uczę. 



Wisiorek już z domu wywędrował, choć początkowo chciałam go zrobić dla siebie. ^^' I tak, wiem, srebrne an białym tle trochu kiepsko widać, więc podkręciłam kolory (choć w sumie nie odbiegają mocno od rzeczywistości).

A poza tym mały update: mam rozbabrane ozdoby choinkowe, dwa przenośne ciepełka i kartki. W sumie to całe zimno w uszy zmusiło mnie do przypomnienia sobie, jak się robi na drutach. No i rok się kończy, święta coraz bliżej a ja sukcesywnie zmniejszam sobie ilość posiadanego czasu. Także dzisiejszy wpis to w sumie takie: żyję! Jestem w trakcie szykowania dla Was czegoś fajnego (mam nadzieję).

Pozdrawiam, 
Wehlen

PS Udało mi się scenariusz RPGa stworzyć na czas. Trochę jako mistrz gry zardzewiałam, moi gracze trochę zardzewieli jako gracze, ale wszyscy się cieszymy, że wracamy do naszej wspólnej pasji. :-D

środa, 30 listopada 2016

Bajka o Wilkołaku i bombardowaniu

Hej, ludki. Dziś opowiem Wam historyjkę.

Nie tak znowuż dawno temu, w całkiem niedalekiej okolicy, potężna Danka Pomysłowładna zebrała swych poddanych i ogłosiła sezon na bombardowanie różnych rzeczy. Wilkołak, choć stworzenie z natury skłonne do agresji stwierdził, iż pomysł nawet niezły, ale pudełka w domu po słodyczach nie ma a nowego nie kupi, bo ponoć słowo dieta oznacza rezygnację ze słodyczy (szukam słownika z bardziej pozytywną definicją!). Minął miesiąc i wspaniała Danka Pomysłowładna ponownie zebrała swych poddanych i ogłosiła sezon na bombardowanie. Wilkołak popatrzył na pomysł stworzenia czegoś z rolek, podrapał się po kudłatym łbie i stwierdził, że mu się nie chce, bo i tak nie bardzo wie w co łapska wsadzić. No i przecież nie zbiera takich rzeczy, więc nie będzie z czego robić, bo zużycie nie jest aż tak duże.
Jednakże los przewrotny postanowił wilkołaka za lenistwo ukarać dając mu opcję szybkiego uzbierania koniecznego zapasu materiałów twórczych. Bestia sierściasta wymęczona grypą żołądkową siadła w końcu nad rolkami i zaczęła kombinować. W końcu sięgnęła do Bezdennej Studni Wszystkiego (zwanej też Workiem Niekończącej się Inspiracji, bądź Internetem). Po obejrzeniu kilku (-dziesięciu) możliwych kombinacji stwierdziła "No... Dobra... Będzie czubek na choinkę." Wzór gotowy się znalazł, wilkołak zaczął ciąć rolki na kawałki, sklejać i... Gwiazda okazała się za duża. "Hm..." Zmartwił się Wilkołak drapiąc się po łbie kudłatym.
Kiedy jednak bestia siedziała tak zmartwiona drapiąc się między uszami, dwie ostatnie, niewytrute oparami klejów i farb, komórki mózgowe umówiły się na szybką randkę z bonusem, co zaowocowało zapałem twórczym i napływem świeżych idei do łaczego łba. Tak więc zbyt duża gwiazda po ozdobieniu stała się śliczną ozdobą okienną a nadmiar pasków (po kilku dodatkowych manipulacjach) odpowiednio świecznikiem (a nawet stroikiem na stół świąteczny) i upragnionym czubkiem na choinkę (no bo ileż można wsadzać wierzchołek choinki aniołkowi...pod kieckę, toż to niegrzeczne i sadyzm).

Tak więc kolejno: 
Dekoracja okienna potraktowana farbą akrylową w kolorze ultramaryny i srebrnym brokatem 





Dekoracja stołu-świecznik (bo kocham świeczki i lubię jak mają ładne otoczenie)




Czubek na choinkę (dostosowany do standardowego rozmiaru choinki w naszym domku. Miał być metaliczny, ale farba zaschła na kamień, więc musiałam kombinować)



A tak wszystko prezentuje się razem w formie kolażu:




Oczywiście cały ten bałagan zgłaszam do bombardowania.


http://danutka38.blogspot.com/2016/11/podsumowanie-i-kreatywne-bombardowanie.html



I zapomniałabym o dowodzie zbrodni, czyli zdjęciu w trakcie:


Pozdrawiam,
Wehlen

PS Mam nadzieję, że forma nikogo nie uraziła, ale mój mózg działa już w dziwnym nieco trybie.
PS2 To się nazywa twórcza prokrastynacja, miałam tworzyć scenariusz RPGa na sobotę, zamiast tego piszę takie rzeczy... Hm... W sumie muszę się przed prowadzeniem rozgadać, więc na dobre ogólnie wyszło. ^^'

wtorek, 29 listopada 2016

Próbny aniołek

Witajcie,
naszło mnie na ozdoby choinkowe. W tym roku nawet uparcie mam zamiar zrobić ich sporo i podzielić się nimi ze światem. W sumie dwa w jednym, bo robię na szydełku. Więc nie dość, że ozdoby wychodzą niezłe, to jeszcze ćwiczę rękę, a przy tej pogodzie potrzebuję więcej ćwiczeń.
Tak też powstał aniołek, pierwszy na próbę, żeby zobaczyć jak wyjdzie. A że próbny, to z jedynego beżowego kordonka, jaki miałam w domu. Stąd pasiak, kordonek był cieniowany. Aniołek jest wyraźnie zdziwiony, że w ogóle powstał, bo prułam robótkę kilka razy. Ale powstanie ich jeszcze kilka (albo kilkanaście, w końcu do świąt jeszcze sporo czasu). Plan zawiera różne kolory skrzydełków i urozmaiconą mimikę (nie każdy przecież może mieć wytrzeszcz i paszczę otwartą, jakby resztką sił próbował wyciągnąć górne C ;-).


A może robić złote aureolki zamiast białych, jak myślicie?

W każdym razie aniołka chciałam zgłosić na Handimartowe wyzwanie kolorystyczne. Ma dość beżu? :-)

http://www.handimart.pl/2016/11/zabawa-listopad.html?m=1


Dobra, uciekam dalej dłubać bombki, albo aniołki, albo śnieżynki, zależy który kordonek złapię... ^^'
Pozdrawiam, 
Wehlen

poniedziałek, 28 listopada 2016

Z liścia im!

Jak zapowiedziałam wczoraj, teraz będzie seria postów codziennych. Choć ciężko mi się oderwać od tego co aktualnie robię. A roboty mam tyle, ze nie bardzo wiem w co łapy włożyć. A przecież książki się same nie przeczytają, ani się samo nie potrenuje, dom też się sam nie ogarnie... Ale wyłączona byłam tyle czasu, że sporo mam do nadrobienia.

Dziś będzie dębiowaczkowo, ale na skromnie. Kolejna zakładka. Tym razem papier, fizelina, trochę kordonka i koralików. Miały być jasne brązy i złoto. Moje upodobanie do tych kolorów? Ogólnie brązy wszelkiej maści lubię. Złoto w niektórych połączeniach. Jeśli chodzi o złoto w biżuterii, to nie mam, nie toleruję, nie wyglądam w tym dobrze. Z brązami w ubraniach to mam jakoś tak, że nawet lubię, ale muszę uważać, bo w nich znikam... ^^'



No to jeszcze banerek i biegam rzucić zakładkę Stefanowi na pożarcie.

http://danutka38.blogspot.com/2016/11/cykliczne-kolorki-listopad-2016.html

Pozdrawiam ciepluchno 
Wehlen

PS Tak, wiem że miałam rysować, ale chwilowo brakuje mi kawałka doby. Albo dwóch... ;-)

niedziela, 27 listopada 2016

Chwalę się

Witajcie w tym dniu tłukącym dziwną pogodą.

Trochę mnie tu nie było. Nie z mojej winy, najpierw nie miałam czasu usiąść spokojnie, a jak już siadłam nie miałam sił pisać nic dłuższego niż ewentualnie komentarze na innych blogach, a potem na tydzień skosiła mnie infekcja. Coś tegoroczna jesień uparcie próbuje mnie wykończyć...

Niemniej tej właśnie a nie innej jesieni wygrałam rozdawajkę na blogu Małgosi X. Kto nie zagląda, niech nadrobi zaległości, bo cudne cudowności z papieru robi. A wylosował mi się taki oto albumik:

Pierwszy raz mam coś takiego w łapach i jestem zachwycona. Zarówno pomysłem, jak i wykonaniem. 

Obiecany miałam dorzucony "jakiś wilczy tag". Okazało się, że jest ich aż sześć i zebrane razem prezentują się tak:

Wilk znajdował się nawet na paczce:

Jakby cudnego albumiku było mało, zostałam obdarowana słodyczami (tu fotki brak, ale była tam najlepsza miętowa czekolada jaką jadłam w życiu) i woreczkiem takich oto cudowności:


Tak, dobrze widzicie, to sieczka z kamieni ozdobnych. Nawiercone to wszystko nawet. Oj, będzie wplatane w biżuterię... :-D

Małgosiu, raz jeszcze dziękuję za cudowny prezent. Dzięki Tobie ta jesień jednak przyniosła coś dobrego. :-D

Pozdrawiam Was cieplutko, jak tylko spod kocyka można. ;-)
Wehlen

PS Mam takie zaległości do nadrobienia, że możecie się do końca miesiąca spodziewać postów codziennie.

niedziela, 13 listopada 2016

Szydełkowa zakładka po raz pierwszy

Witajcie!

Okazało się, że w domu została tylko jedna zakładka, a dwóch czytelników z tendencją do gubienia zakładek, więc muszę podorabiać. W związku z tym powstała moja pierwsza szydełkowa. Od razu ostrzegam, że znowu czacha, ale tylko dlatego że koniecznie chciałam wypróbować metaliczny kordonek zanim wezmę się za ozdoby świąteczne i lenistwo nie pozwoliło mi szukać wzoru, a ten po zrobieniu chusty znam na pamięć.

Kordonek, który sprawdzałam wygląda tak:


Po raz pierwszy miałam do czynienia z nićmi tego producenta. Strasznie podoba mi się to, że metaliczna nić jest w kolorze kordonka. 

Zakładka wyszła o taka:



No tak, przy okazji widać co właśnie czytam. Jeśli ktoś lubi cyberpunk i kryminały, to ta książka całkiem zgrabnie je łączy.

Przewiduję w najbliższym czasie wysyp postów zakładkowych. Braki w domu są spore ^^'

Pozdrawiam,
Wehlen.

PS chyba kupię jeszcze inne kolory tego kordonka, niech na choince będzie kolorowo. :D

niedziela, 6 listopada 2016

Czerń! Mrok! Ciepełko! I znowu smokowato z lekka...

Ten post miał powstać w zeszłym miesiącu. Ale... Miałam mały poślizg, miesiąc nagle gwałtownie się skrócił i w wyniku tego post nie powstał. Nic straconego. Publikując chustę ostrzegałam, że pojawi się jeszcze coś czarnego. Teraz dopowiem, że to czarne, dziergane na szydełku i cieplutkie. 

Rękawiczki, bo o nich mowa, są (nieco z musu) jednym z moich ukochanych dodatków. Doszłam więc jakiś czas temu do wniosku, że w sumie mogłabym sobie jakieś sama udłubać. Bardzo podobały mi się znalezione tu i ówdzie w internetach mitenki z łuskami. Miały zasadniczo dwie wady: łuski szły nie w tę stronę i miały schrzaniony kciuk (serio albo po prostu dziura w pionie, albo w poziomie, albo w ogóle rękawiczka robiona z kawałka powyżej kciuka i poniżej kciuka...). Siadłam więc i zaczęłam dłubać. Zjadło mi to nieco czasu, ale powstały. Są już przetestowane i wyszły cieplutkie (przez łażenie w nich od pary tygodni na ostatnim zdjęciu włóczka jest już nieco... Bardziej kudłata niż była).

Rękawiczki wyglądają tak:


Tak w zbliżeniu na łuskę


Oczywiście, od środka łuski nie ma (w końcu miały być wygodne ;-) )



A tak prezentują się na łapkach:


Rękawiczki ze względu na kolor i ogólną mhroczność zgłaszam na wyzwanie Szuflady "Ciemno wszędzie..."

http://szuflada-szuflada.blogspot.com/2016/11/wyzwanie-11-ciemno-wszedzie.html


Pozdrawiam cieplutko, 
Wehlen

PS Zdjęcia są robione z lampą błyskową, bo coś u nas ostatnio ciemno. Z tego powodu też wyszła różnica w kolorach.

poniedziałek, 31 października 2016

Paw z bonusem

Witajcie.

Jak obiecałam wczoraj, dziś coś na zabawę u Danutki. W zeszłym miesiącu nie wyrobiłam się z cętkami. W tym obawiałam się, że znów nie zdążę, ale coś pawiastego powstało. A nawet pojawiło się w mojej głowie postanowienie (do realizacji w miarę możliwości). Jakie? Walka z lenistwem. ;-) Wiecznie brakuje mi mocy i pomysłów na ćwiczenia rysunku, więc postanowiłam inspirować się tym wyzwaniem. Czemu? Bo, póki co, było to wykonalne przy nowej formie zabawy.

Ale po kolei:

https://danutka38.blogspot.com/2016/10/cykliczne-kolorki-pazdziernik-2016.html
 

Na tę edycję powstał sutaszowy wisiorek. W sumie to miały być kolczyki, jest wisior, ale nie wiem czy jeszcze kolczyków z tego nie będzie. Lapis lazuli obszyty niebieskim sutaszem z wszytymi błękitnymi, żółtymi i zielonymi koralikami. Po raz pierwszy używałam sutaszu PEGI a nie chińskiego nylonu. I cóż... Wolę chińczyka.



No i dowód na to, że uznałam to za motywację do ćwiczeń:

tusz (po raz pierwszy nie bardzo wiedziałam jak w ogóle rysunek zacząć)


akwarela (zwykłe szkolne, bo nie chciało mi się wykopywać palety od tych w tubkach)


Wciąż nie przepadam za farbami, ale uparłam się opanować...

Pozdrawiam,
Wehlen

niedziela, 30 października 2016

Smok chiński i kwiaty

Witajcie.

Ta bransoletka łaziła za mną od dawna. Coś na kształt pokazanych jakiś czas temu smoczych kolczyków. Do zrobienia jej w końcu pchnęła mnie... Zabawa kwiatowa! O ta:






Co mają wspólnego astry i smoki zapytacie? Ano mają, w tym przypadku kolory. I Chiny. Czemu? Uwielbiam astry chińskie. Smok też stylizowany na chińskiego. Mam nadzieję, że takie tłumaczenie i dołączone zdjęcie smoka, nasza droga Organizatorka uzna. ;-)


Miałam dzisiaj siedzieć i worzyć sesję na jutro. Zamiast tego piszę na blogu, dłubię coś inspirowanego pawim piórem (jutro wrzucę) i biegam po XVI wiecznym Istambule walcząc z templariuszami. Mój Niedźwiedź nazywa to "ciekawym rodzajem prokrastynacji". ;-)

Pozdrawiam cieplutko,
Wehlen

środa, 19 października 2016

Rocznicowo (nie, nie bloga)

Witajcie!

Z racji, że dostałam informację, że paczka doszła, mogę Wam pokazać dwie rzeczy. Czyli post kompleksowy. ;-)

Może zacznę od kartki, bo jej zdjęcie wyjaśni wszystko.



Skoro już wszystko jasne, to mogę dopowiedzieć, że do kartki dołączony był drobny prezent. Komplet fioletowych podkładek po kubki w kształcie kocich łebków.


A tak prezentuje się cały komplet:



I na koniec złożone razem i ozdobione wstążeczką.


W sumie nawet nie do końca wiem, jak obdarowani, ale ja uwielbiam takie duperelki do domu. Dodają mu charakteru. Może nawet nieco przytulności.

Pozdrawiam,
Wehlen

czwartek, 13 października 2016

Czarno to widzę...

Witajcie.

Miałam przygotowany ładny, długi post z charakterem i paroma wygłupami. Stwierdziłam, że po tak długiej nieobecności to będzie dobre. Dwa tygodnie walki z infekcją. Najpierw jedną, potem zaraz drugą. Wchodzę to wrzucić, zaglądam najpierw na obserwowane przeze mnie blogi, a tam wiadomość o śmierci Pani Danki Kielar. Zatrzymało mnie. Post poszedł do kosza. Nie był dobry na ten czas. Miała wpływ i na mojego bloga. Nie bała się zwracać uwagi, jak coś można było zrobić lepiej i za to bardzo ją szanowałam.

Będzie więc krótko i na temat. Z szydełkiem zaprzyjaźniłam się na całego. Kolor czarny kocham od zawsze, więc musiało w końcu coś takiego powstać. Chciałam ciepłą chustę, najlepiej z nietypowym wzorem. Więc jest. W czaszki. Bo tak. Wyszła duża, bo taką chciałam, żeby móc się nią otulić. Robiłam ją długo, bo najpierw miałam za małe szydełko wzięte i wychodziła za sztywna. Sprułam. Potem dwukrotnie musiałam dokupować włóczki. Wzór znaleziony w Internecie, jak ktoś chce mogę się podzielić a nawet na nasz ojczysty język tłumaczenie dodać.



Chustę zgłaszam do zabawy kolorystycznej u Gosi. O, banerek:

http://www.handimart.pl/2016/10/zabawa-tematyczna-czyli-rok-kolorow.html

Pozdrawiam, 
Wehlen

PS to nie jest poje ostatnie słowo z tym kolorem w tym miesiącu. ;-)

środa, 21 września 2016

Kwiatulki!

Witajcie!

Będzie krótko i w biegu.

Po pierwsze, znów będę uchwytna na wydarzeniu w moim kochanym mieście. O na tym: BABI RAJ II. Zapraszam serdecznie. :-D



Nadłubałam się jakiś czas temu z koralików i wciąż to czeka na publikację, więc się doczekało.
Lubię kwiatki, lubię kształt liści, więc zebrałam to wszystko do kupy. I prezentuje się tak:


Spodobało mi się na tyle, że powstała druga wersja kolorystyczna:


A tak prezentują się razem w objęciach Alfreda:



Dobra, uciekam dalej.

Tulam!
Wehlen